środa, 4 stycznia 2012

Od początku

Pewnie są wśród Was tacy, którzy pamiętają "Krzesłowisko, czyli działania twórcze ze starymi krzesłami". Krzesło, które przez kilkadziesiąt lat stało na strychu, po dekupażowej obróbce zyskało nowe życie i od roku paradnie stoi w moim pokoju. Wystarczyło tylko trochę farby, kawałek serwetki i dobry klej. Ale nie byłoby tego całego efektu, gdyby nie ludzie, którzy przyszli. Przychodzili trochę wystraszeni, trochę nieświadomi, przekraczali próg szukając wzrokiem innych ukrzesłowanych. Ale wystarczyło każdemu dać do ręki pędzelek, by zobaczyć, jak z tych ludzi wychodzi jakaś podskórna, zaszyta radość i energia, której nie potrafię nazwać.

Pomyślałam, że skoro raz zamieszałam, zamieszam i drugi. Tym razem postawiłam na zdjęcia. Stare. Ślubne. Takie z ząbkami dookoła.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz