środa, 15 lutego 2012

Od zmarzniętego Walentego

...tekst. Tak, wczoraj, za sprawą Alicji Jurasz, w lokalnej prasie ukazał się artykuł o naszym projekcie. Zamieszczam go poniżej z myślą o tych, którzy nie czytali.

Ale zanim, jeszcze dopiszę dwa słowa. Ucieszył mnie fragment o mojej prababce. Znam ją tylko z opowiadań. Zmarła rok przed moim urodzeniem. To z jej mieszkania pochodzą krzesła, na których siadamy zawsze przy urodzinowym lub wigilijnym stole. Jakiś czas temu znalazłam u babci dwa zdjęcia ślubne, na których wśród gości jest moja prababka. Była niska i przy kości. Na każdym zdjęciu ma tę samą sukienkę w grochy. W grochy, bo to nawet nie są groszki. Nie wiem, jaki mogła mieć kolor, bo zdjęcia są czarno-białe. Rozmawiałyśmy z Alicją o tym, że kiedyś kobiety miały kilka 'niedzielnych' sukienek w szafie i zakładały je tylko na specjalne okazje. Dopiero wczoraj, czytając ten artykuł, przypomniałam sobie, że na portreciku, znajdującym się na jej grobie widać fragment tej samej sukienki w grochy...


czwartek, 9 lutego 2012

Kropka nad i

...i po warsztatach.

Najpierw dziesiątki telefonów, kilometry taśmy na słupach ogłoszeniowych, parę siwych włosów, kilka nocnych koszmarów w stylu: a co jak nikt nie przyjdzie?? I w końcu jest. Dzień zwykły jak sklepowa jednorazówka. Wtorek za dwa złote z niemożliwością przesunięcia na sobotę. Jedenasta. Godzina jak z ciasta. I nagle pyk, kamyczek z serca, fru, balonik z helem-elemelem, piórka, pióreczka, warsztaciki-paszteciki... co to dla nas.

W ludziach drzemie niesamowita siła. W Tych, którzy przyszli na warsztaty również. Gdyby zabrakło chociaż jednej osoby, ta mozaika charakterów wyglądałaby zupełnie inaczej. A może wcale by nie wyglądała. Pani Gerda przyszła zrobić nam herbatę, a została na cztery godziny. I tak jak najpierw wyciągała ze szklanek torebki, tak później z serca wyciągała tysiące wspomnień o swoich ciotkach, babkach i prababkach.

Było budowanie baobabu, próbowanie norweskiego sera, praca z tekstem, analiza fotografii, wywiady, zbieranie informacji i nadawanie im właściwej formy. Krok milowy do następnego etapu. Wystarczy tylko kliknąć enter.

Bardzo Wam dziękuję, byliście wspaniali!
// fot. Łukasz Wyglendacz










niedziela, 5 lutego 2012

Krówki

Jutro przylatuje Joanna. Zamiast pytać, czy na pewno kupiła bilety, zastanawiam się, czy lubi cukierki czekoladowe. Jest w tej Norwegii pół roku, mogła się stęsknić. Ja zwiędłabym bez ptasiego mleczka i czekolady z okienkiem jak te paprotki na klatkach schodowych. Może michałki? Pytam więc.
Mówi, że śnią jej się krówki. Krówki ful wypas.

Aha, termin zapisów minął wczoraj, ale jeśli ktoś zapomniał, a ma ochotę dołączyć, proszę pisać pod adres: marietta277@wp.pl

piątek, 3 lutego 2012

Seniorzy w akcji

Teraz już wiem, że ta nazwa nie jest tylko dobrym chwytem marketingowym. Przekonałam się o tym wczoraj, kiedy to niezapowiedzianie wpadłam na spotkanie Klubu Seniora. Na dworze mróz taki, że brakuje skali na termometrze, nos odpada z zimna, paluchy przymarzają w rękawiczce. Zielony budynek. Na klatce pachnie kawą. Panie (i Pan) zdziwione, ale zapraszają. Na stoły wjeżdża kawa i wuzetki. Dopiero po chwili dowiaduję się, że to kwartalniki. Są kwiatki, stolatki, na środku Pani Zosia. Zagajam. Powolutku, rozmowa snuje się jak włóczka z zimowego swetra. O sukienkach, o drewnianych ławkach, o tortach z dwunastu jajek... Mówią, że przyjdą. Ołówkiem zapisuję godzinę.

środa, 1 lutego 2012

Sześć

Już tylko sześć dni do warsztatów. W dalszym ciągu czekamy na Wasze zgłoszenia. Namawiam, zapraszam i zachęcam. Przyjdźcie, chociażby z ciekawości :)

Informacja poszła w świat i trochę zmartwiło mnie to, że w toku jej przekazywania mogło dojść do pewnych nieścisłości. Drodzy Czytacze, co to warsztaty dziennikarskie, wyjaśniać chyba nie trzeba. Dla kogo je organizujemy? Przede wszystkim dla osób, które mają ochotę cofnąć się w czasie, poszperać trochę w kartkach rodzinnych albumów i zakamarkach historii Krupskiego Młyna. Kierujemy je do młodych i starszych, bo projekt nie uda się bez zapału młodych i opowiadań seniorów. Te warsztaty mają wprowadzić Was w temat, wyjaśnić wszystkie Wasze wątpliwości, oraz przygotować od strony technicznej, wyposażając w wiedzę pomocną w zbieraniu wspomnień i fotografii.

Pytano mnie też o to, co stanie się z fotografiami. Otóż z udostępnianych nam zdjęć od razu będziemy wykonywać reprodukcje, by jak najszybciej oryginały mogły wrócić do właścicieli. Zebrany materiał zostanie wykorzystany do stworzenia wystawy dawnych ślubnych fotografii mieszkańców Krupskiego Młyna. Planujemy ją na maj, kiedy zrobi się trochę cieplej i zakwitną bzy :)