Dziś rano - telefon. Dzwoni pani i pyta, czy chcemy kosze na śmieci. W ciągu ułamka sekundy musiałam się obudzić, otworzyć oczy, przypomnieć sobie gdzie jestem, jak się nazywam i po co mi kosze na śmieci. Kiedy już to wszystko sobie uświadomiłam, zrobiło mi się bardzo miło, że ktoś, kogo zupełnie nie znam, pomyślał o tym w czwartek z samego rana, może pijąc kawę, a może zajadając śniadaniowego rogalika.
Jakkolwiek, koszy nie trzeba.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz